Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dwudziestotrzylatka bez dachu nad głową. Bardzo dziwna eksmisja na Targówku

Dwudziestotrzylatka bez dachu nad głową. Bardzo dziwna eksmisja na Targówku
Dwudziestotrzylatka bez dachu nad głową. Bardzo dziwna eksmisja na Targówku Google Street View
"Młoda dziewczyna Martyna po powrocie z pracy zastała kłódkę na drzwiach i zaklejone drzwi z plombami administracji" - taka informacja pojawiła się dziś na grupie stowarzyszenia Kancelaria Sprawiedliwości Społecznej i wywołuje liczne głosy oburzenia. Okazuje się jednak, że historia kobiety bez dachu nad głową jest dużo bardziej skomplikowana i trudno jednoznacznie winić za nią urząd dzielnicy.

Według informacji, którą dostaliśmy od jednej z naszych czytelniczek, dziś miała miejsce eksmisja wykonana przez Urząd Dzielnicy Targówek. "Młoda dziewczyna Martyna po powrocie z pracy zastała kłódkę na drzwiach i zaklejone drzwi z plombami administracji". Według wersji p. Martyny w poniedziałek odbyła się rozmowa między zastępcą burmistrza Małgorzatą Kwiatkowską, p. Martyną Radomińską i panią Iwoną Łukasik-Kuligowską ze stowarzyszenia Kancelaria Sprawiedliwości Społecznej, które zakończyło się wnioskiem, że p. Martyna ma zostać w mieszkaniu przy ul. Syrokomli 2/15 do czasu "wyjaśnienia sprawy". Tymczasem w poniedziałek 4 września drzwi do mieszkania zostały zamknięte, rzeczy pani Martyny zostały w środku, a ona sama - bez dachu nad głową.

Urząd dzielnicy przedstawia jednak nieco inną wersję zdarzeń. Dwa tygodnie temu główny główny najemca (matka p. Martyny) i dwie jej córki na podstawie wyroku sądu zostały przekwaterowane do lokalu zastępczego, a mieszkanie przy ul. Syrokomli 2/15 zamknięte - wynika z wyjaśnień Rafała Lasoty, rzecznika Urzędu Dzielnicy Targówek. W zeszłym tygodniu byli mieszkańcy zwrócili klucze do mieszkania. Pani Martyna to trzecia córka eksmitowanej kobiety, która z prawnego punktu widzenia w mieszkaniu nie przebywała już od dawna. - Czynsz, jak wiadomo, płaci się od określonej liczby lokatorów - mówi Lasota. - Matka od 2013 r. płaciła czynsz za 3 osoby i zadeklarowała, że pani Martyna już tam nie zamieszkuje - wyjaśnia.

Z punktu widzenia urzędu miasta, w mieszkaniu mieszkały więc trzy osoby i tym trzem osobom zapewniono lokal zastępczy. Pani Martyna potwierdza, że faktycznie ze względu na trudną sytuację finansową rodziny jej mama "odpisała ją od czynszu", ale wciąż mieszkała w mieszkaniu przy ul. Syrokomli 2/15 i była tam zameldowana. Kobiety nie sądziły, że na skutek takiego manewru w przypadku eksmisji pani Martyna zostanie bez dachu nad głową. - Mam 23 lata, nie znam się tak dobrze na prawie administracyjnym - tłumaczy i podkreśla, że urząd dzielnicy powinien przeprowadzić wywiad środowiskowy i sprawdzić, ile osób faktycznie mieszka w lokalu i dla tylu osób znaleźć mieszkanie zastępcze.

Jak podkreśla pani Martyna, zamieszkanie z matką nie wchodzi obecnie w grę, ponieważ jej mieszkanie zastępcze zostało przeznaczone dla trzech, nie czterech osób.


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dwudziestotrzylatka bez dachu nad głową. Bardzo dziwna eksmisja na Targówku - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto