Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zapach palonej gumy, pisk opon i ryk silników to ich pasja

Aleksandra Podgórska
Zapach palonej gumy, pisk opon i ryk silników to ich pasja
Zapach palonej gumy, pisk opon i ryk silników to ich pasja Szymon Starnawski
Drifting to jeden z bardziej widowiskowych sportów, jeśli można zaliczyć go do tej kategorii. W powietrzu często robi się aż siwo od ilości dymu.

Na spotkania drifterów przychodzą setki młodych ludzi. Kiedyś organizowali nielegalne wyścigi uliczne na parkingu przy Wirażowej na Cargo na Lotnisku Okęcie w Warszawie. Od tego miejsca przyjęli swoją nieformalną nazwę. Tam nie tylko kręcili kółka, ale stawali do wyścigów. Czasem ich auta pędziły ponad 200 km na godzinę. Zostały tam jednak postawione bramki, a terenu zaczęła pilnować ochrona.

Nie przeszkodziło to młodym pasjonatom aut w dalszych spotkaniach. - Cargo przestało być już miejscem, jednak nadal istnieje. Bo to coś więcej niż same wyścigi. Przyjeżdża się tu dla pasji, aby spotkać się z motoryzacyjnymi zapaleńcami. Cargo tworzą ludzie, to społeczność. Nie jest ważne miejsce - przekonuje 21-letni Łukasz, od kilku lat uczestniczący w wyścigach.

Na potwierdzenie słów Łukasza, ciekawą historię sprzed lat przytacza inny uczestnik Cargo. - Pamiętam taką sytuację, kiedy na wyścigu pojawiła się policja i jeden z chłopaków dostał 500 zł mandatu za palenie gumy. Nie miał takich pieniędzy. Jednak reszta zgromadzonych osób od razu zrobiła zbiórkę i chłopak miał na zapłacenie mandatu - wspomina Kwiateq. Cargo można więc uznać za jedną, wielką rodzinę, która zawsze trzyma się razem.

Rzeczywiście, w latach, kiedy drifterzy spotykali się na Wirażowej, często mieli do czynienia z policją. Bywało tak, że policjanci ustawiali się przy wyjazdach z parkingu i wlepiali mandaty za każde najdrobniejsze wykroczenie, np. za minimalnie za mały bieżnik czy przeterminowaną gaśnicę. Wnikliwe kontrole trwały czasami kilkadziesiąt minut. Ale Kwiateq zapewniał, że to nie robi na nich wrażenia. - Jeżeli ktoś ma pasję, to jeden, dwa czy nawet pięć mandatów go nie zniechęcą.

Aspirant Robert Opas z Komendy Stołecznej Policji, odnosząc się do tamtych wydarzeń podkreślał, że karani byli kierowcy, którzy złamali prawo, a więc np. przekraczający dozwoloną prędkość. - Zdarzało się, że auta biorące udział w tych spotkaniach nie spełniały warunków technicznych dopuszczających je do ruchu - dodaje Opas.

Częste utarczki z policją wynikały jednak zazwyczaj z tego, że młodym, zakochanym w motoryzacji ludziom, nikt wcześniej nie udostępnił miejsca, w którym legalnie i bezpiecznie mogliby rozwijać swoje widowiskowe hobby.

Teraz jednak się to zmieniło. Kiedy tylko pojawiła się możliwość organizacji w pełni legalnych spotkań drifterów, uczestnicy Cargo z ochotą przenieśli się właśnie na warszawski Żerań, gdzie miłośnicy motoryzacji, driftingu czy po prostu przysłowiowego palenia gumy mogą w pełni bezpiecznie realizować swoją pasję.

Choć spotkania zmieniły swoje oblicze, nadal został zachowany ich uliczny charakter. Byli uczestnicy Cargo, którzy kiedyś organizowali się na nielegalnych wyścigach na drogach publicznych, teraz mogą nadal popisywać się jazdą na krawędzi i sprawdzać swoje umiejętności za kółkiem, ale we w pełni legalny sposób.

Czytaj też: Drifterzy charytatywnie. Ryk silników, kłęby spalin i efektowne pokazy [ZDJĘCIA, WIDEO]


Ta galeria należy do serwisu Hallo - rozrywkowej części portali naszemiasto.pl. Kliknij i sprawdź!

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto