Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Grażyna Szłapka jest serowarem i wytwarza sery takie jak we Francji

Bożena Wolska
Bożena Wolska
Grażyna Szłapka od pięciu lat prowadzi Serowarnię Mera Vallis. Jej sery mają już wielu wielbicielli. Jeden z nich ROKPOL - Ordoblue zdobył ostatnio I miejsce w finale wojewódzkiego konkursu „Nasze Kulinarne Dziedzictwo - Smaki Regionów”, wygrał w kategorii produkt.

Grażyna Szłapka jeszcze pięć lat temu prowadziła hurtownię bielizny. A choć kobiety nie bardzo lubią mówić o swoim wieku, ona nie ma z tym problemu. Opowiada.

- W wieku 52 lat zmieniłam całkowicie zawód. Teraz, gdy moje koleżanki powoli myślą o emeryturze, ja - choć kocham moje wnuki - pracuję, szkolę się i uczę, aby moje sery były coraz bardziej doskonałe.

Kolega chciał po prostu zrobić ser

A wszystko zaczęło się od zaproszenia, które otrzymała od kolegi. Było tak:
9 lat temu, kolega Grażyny Szłapki, dostał od kogoś przepis na ser, a ponieważ znał jej pasję do gotowania, powiedział:

- Przyjedź zrobimy sobie ser!

No i pani Grażyna wzięła udział w tym nowym doświadczeniu. Spodobało jej się na tyle, że zaczęła temat zgłębiać.
Nie była wprawdzie wytrawną miłośniczką serów, ale była - jak to określa - kobietą gotującą.

- U mnie w domu rodzinnym zawsze się gotowało i myślało o tym co się je. Przyrządzało zdrowe, naturalne posiłki - mówi. To przyzwyczajenie zakorzeniło się i w jej domu obowiązuje.

Tak więc, serowarnia Mera Vallis (czyli czyste łąki) zrodziła się z pasji do gotowania i naturalnego jedzenia.
Zanim jednak pani Grażyna postanowiła zmienić swoje życie zawodowe, sporo czasu minęło.
Zaczęła się doszkalać szukając na początku informacji w internecie. Szybko wzięła udział w szkoleniu, ale to pierwsze okazało się jakąś porażką.

- Kobieta prowadząca szkolenie nie była praktykiem, nie miała doświadczenia, a jej wiedza była płytka. Już na tamtym etapie wiedziałam więcej od niej - wspomina właścicielka serowni.

Prawdziwą wiedzę zdobyła później, podczas dwuletniego, unijnego kursu dla serowarów na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu. Była wiedza teoretyczna z zakresu uprawy roślin, hodowli zwierząt, mikrobiologii, a także praktyczna, która odbywała się w małych, świetnie urządzonych serowniach - między innymi we Francji.

Dopiero po tym gruntownym szkoleniu, Grażyna Szłapka założyła swoją serowarnię w Chodzieży.
Mówi, że nawet jednak wtedy zastanawiała się, czy będzie potrafiła, tak jak na przykład francuscy serowarzy, poznać kiedy skrzep serowy (podstawa każdego sera) jest idealny. Teraz twierdzi, że wraz z doświadczeniem i ta umiejętność po prostu przyszła.
Obecnie pani Grażyna w swojej serowarni nie tylko odtwarza gotowe przepisy, ale tworzy je sama - eksperymentuje z bakteriami. Mówi, że od momentu postanowienia ,,zrobię nowy ser”, do momentu uzyskania produktu idealnego, mija rok.

Najbardziej kocha sery pleśniowe

W asortymencie Mera Vallis jest 20 różnych serów.
- Najwięcej w Polsce! - dodaje pani Grażyna, która jak mówi ściga się z 15-20 liczącymi się serowarami. Choć obecnie w naszym kraju jest ich około 800.

Właścicielka chodzieskiej serowarni często odwiedza popularne, bliźniacze firmy we Francji i mówi, że najlepsi serowarzy z Polski nie muszą się wstydzić swoich wyrobów. Ona nie musi z pewnością.
Jej sery wiele razy zdobywały premiowane miejsca w różnych konkursach. Mają także swoich wiernych fanów, do których należy między innymi marszałek województwa wielkopolskiego.

- Robię sery ręcznie, tradycyjnymi metodami z mleka niepasteryzowanego, niestandaryzowanego, bez polepszaczy i konserwantów - zapewnia.

Sama także czuwa nad produkcją, dojrzewaniem i całym procesem wytwarzania. Wspiera ją mąż, dowozi mleko od hodowcy krów, który wypasa je na łąkach nadnoteckich.
Jej sery nie dość, że cudownie smakują, to wyglądają nieziemsko. ,,Ubiera” je w kolorowe powłoki, a środek wzbogaca między innymi popiołem z ziół, papryką, przyprawami.
Najbardziej dumna jest ze swoich autorskich przepisów.Ma na pr zykład ser ,,Kominiarz”. Dlaczego taka nazwa?

- Bo jest formowany w dość wysoki walec, przypomina komin - tłumaczy. Dodatkowo ,,ubrany” jest w czarną powłokę. Jest to ser o wyrazistym smaku o charakterze parmazanu lub granda pando. Jest twardy co spowodowane jest dogrzewaniem skrzepu do 49 stopni. Kominiarz może być z pieprzem, z czarnuszką czy kozieradka.

Jest także ser ,,Krówka” i ,,Nadnotecki” z porostem białej pleśni, kremowy, grzybowo-pieczarkowy z lekką goryczą i pikantnością oraz wiele innych.
Ona sama zakochana jest w serach pleśniowych. Właśnie jeden z nich ROKPOL - Ordoblue zdobył ostatnio I miejsce w finale wojewódzkiego konkursu „Nasze Kulinarne Dziedzictwo - Smaki Regionów”, wygrał w kategorii produkt.
Wytwarzając ten ser, jak mówi, korzystała z receptury opracowanej w 1954 roku w Kamiennej Górze.
Dla niej każdy ser ma swoją historię, jest dopieszczony i odpowiednio długo leżakuje.
Niestety, musi też sporo kosztować.

- W dużych zakładach koszty rozkładają się na mnogość produkcji, w małych rzemieślniczych serowniach opłaty są skumulowane - mówi.

Wciąż jednak nie brakuje ludzi - a wręcz przybywa - kochających dobrze zjeść.
Grażyna Szłapka ma wielu indywidualnych odbiorców, współpracuje z trzema sklepami po jednym w Warszawie, Białymstoku i Poznaniu oraz restauracjami, w których szefowie kuchni potrafią z jej serów przyrządzić cuda.
Mówi, że sery to jej wielka pasja, ciągle się uczy, szkoli, dąży do perfekcji.

- Nie mam jednak presji, jeśli nie będę miała następcy, a nie zanosi się na to bym miała, to po prostu pewnego razu zamknę moją serownię. Nie będę z tego powodu zdołowana - mówi.
Bo to jest jej pasja, i nikogo nie zamierza nią obciążać.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto