MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Radomianki lubią rzucać

Karolina Świtka
Takiej drugiej jak tych siedem nie ma ani jednej! To pierwsza i jedyna w całości żeńska ekipa grająca w Radomskiej Lidze Darta. Chce też startować w mistrzostwach Polski. Ukrywa się pod wdzięczną nazwą Krejzolki.

Takiej drugiej jak tych siedem nie ma ani jednej! To pierwsza i jedyna w całości żeńska ekipa grająca w Radomskiej Lidze Darta. Chce też startować w mistrzostwach Polski. Ukrywa się pod wdzięczną nazwą Krejzolki. Ot, takie „crazy“ baby.

Jest późne niedzielne popołudnie. Szarość i nuda znikają szybko, gdy wchodzisz do pubu, klubu lub kawiarni, w której grają Krejzolki. Czy to mecz u siebie, czy u innej ekipy, zawsze wiadomo, że z nimi na pewno będzie się działo.

Podczas każdego meczu znajomi od pierwszego rzutu dopingują dziewczynom. Niesamowity hałas miesza się z przenikliwym, wypowiadanym donośnym damskim głosem pozdrowieniem: „helołłł!!!”. Podczas rozgrywki trwa niesamowity kocioł, tego, co się dzieje po wygranej, zwyczajnie opisać się nie da. A więc… od początku.

Sprawczyniami całego zamieszania są: Anna Babula (ekspedientka w sklepie), Magdalena Frejtag (studentka), Agnieszka Muszyńska (pracuje na stacji benzynowej), Magdalena Wasil (sprzedaje w kiosku), Marta Krawczyk (fizjoterapeutka), Kasia Zenderowska (pracuje w banku) i Paulina Zenderowska (pracuje w biurze reklamy), czyli po prostu Krejzolki. Nazwa drużyny pochodzi ze skeczu kabaretu Paranienormalni, w którym „crazy” Mariola opowiada o swojej „crazy” przyjaciółce Gabryśce.
– Pomysł na nazwę był mój – wyjaśnia Kasia. Pokazała koleżankom skecz i od razu się zgodziły. Określenie to pasuje do nich jak ulał.

Dziewczyny grają ze sobą od tegorocznej edycji Radomskiej Ligi Darta. Poznały się w 2006 roku podczas Giga Turnieju. Właśnie wtedy zauważyły, że płeć piękna w tej dyscyplinie jest bez mała dyskryminowana. Postanowiły przełamać stereotyp, że „baba w darcie to się do niczego nie nadaje”.
– Kolega podsunął pomysł, żebyśmy zjednoczyły siły i wystartowały w rozgrywkach – tłumaczy Agnieszka.

Skompletowały skład i ruszyły do boju. W lidze mają jedenastu rywali. Często zdarza się, że przeciwnicy widząc przed rozpoczęciem meczu niewinne kobietki z lotkami w ręku, ironicznie się uśmiechają.
– Chłopaki z zespołu Alibi nas zlekceważyli i co? Zremisowałyśmy z nimi i urwałyśmy im punkty – śmieje się Paulina. Teraz już koledzy z innych ekip znają możliwości dziewcząt i wyrażają się o nich w samych superlatywach. Po wygranym pojedynku gracze Białej Myszy pokornie podeszli i… podziękowali za lekcję.

Krejzolki, mimo że grają w darta od niedawna, mogą już pochwalić się sporymi osiągnięciami. Nieco ponad tydzień temu Ania Babula wywalczyła złoty medal mistrzostw ziemi radomskiej w mikście. Na tych samych zawodach, tylko w crickiecie, Kasia Zenderowska również wywalczyła złoto, zaś Marta Wiatrak była trzecia. Dwa lata temu Agnieszka Muszyńska na swoich pierwszych w życiu mistrzostwach Polski była dziewiąta, a podczas tegorocznego Grand Prix – piąta.

Trudno uwierzyć, ale Agnieszka gra w darta dopiero trzy lata. Rzucaniem do tarczy zaraziła się, jeszcze gdy pracowała jako barmanka. Podpatrywała znajomych i sama szybko pojęła zasady. Siostry Zenderowskie dokładnie pamiętają miejsce, w którym pierwszy raz chwyciły za lotki.
– To było prawie dwa lata temu w Jack Rock’s. Helołłł, jak ten czas szybko płynie – żartuje Paulina. Kasia i Paulina mają też swój udział w propagowaniu darta w Radomiu. Namówiły właściciela Naszej Szkapy, żeby kupił maszynę do lotek. Dzięki temu przybyło kolejne miejsce do treningu.

Każda drużyna ma swój klub, w którym podejmuje rywali. – Najczęściej można nas spotkać w Hicie przy ulicy Kozienickiej. Jeśli ktoś chce przyjść na mecz, zapraszamy – zachęcają dziewczyny.

Liga darta rozgrywana jest najczęściej w weekendy, ale Krejzolki bywają w swoim klubie niemal codziennie. Zawsze znajdzie się ktoś, z kim warto zagrać i podnieść swoje umiejętności. Na każdym meczu towarzyszy im grono najwierniejszych kibiców. Mężowie, narzeczeni, rodzice, a nawet teściowie są z nimi zawsze.
– Mamy najlepszy doping w lidze – śmieje się Agnieszka, a jej mąż Karol jakby na potwierdzenie tych słów zaczyna piosenkę znaną dotychczas tylko ze stadionów i hal sportowych: „Jesteśmy zawsze tam…”. Do niego przyłącza się reszta i powstaje niezły mały, jak powiedzieliby piłkarscy kibice.

Doping cichnie tylko w jednym momencie – w końcówce lega. Wszystkie oczy wpatrzone są wtedy w tarczę, w powietrzu wyczuć można napięcie. Kiedy licznik się już wyzeruje, kibice wydają z siebie gromkie „jeeest!!!” a dziewczyny giną gdzieś w lawinie uścisków. Nawet jak przegrają, i tak są nie do przekrzyczenia. Ot, takie „crazy” baby.

Wszędzie, gdzie się pojawią, robią szalone zamieszanie. Tak naprawdę traktują darta jak wyśmienitą zabawę w gronie przyjaciół. To ich hobby po pracy, sposób na rozładowanie stresu i pozytywną energię na następny dzień. Wszyscy uczestnicy RLD zgodnie twierdzą, że są jak jedna wielka rodzina. Setki godzin spędzonych przy maszynie do rzutek siłą rzeczy musiały wytworzyć wiele przyjaźni.

Na mecze dziewczyn bez problemu może przyjść zwykły dartowy laik. Nie trzeba znać zasad, bo to absolutnie nie przeszkadza w dobrej zabawie. Można po prostu przyjść i popatrzeć, „jak się bawią, jak się bawią Krejzolki!”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zgadnij kto to? Sportowe gwiazdy jako dzieci

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radom.naszemiasto.pl Nasze Miasto