MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Gaduła z rakietą w dłoni

Grzegorz Stępień
Weronika Domagała z Returnu Radom jako pierwsza radomianka w historii tenisa trafiła do rankingu WTA. Ma też na koncie tytuł wicemistrzyni świata juniorek w drużynie i ambitne cele - pierwszą setkę na listach ...

Weronika Domagała z Returnu Radom jako pierwsza radomianka w historii tenisa trafiła do rankingu WTA. Ma też na koncie tytuł wicemistrzyni świata juniorek w drużynie i ambitne cele - pierwszą setkę na listach światowych i występ na olimpiadzie w Londynie za niespełna pięć lat.

Od połowy tego roku 16-letnia Weronika Domagała pukała do bram światowych rankingów, ale ciągle brakowało przysłowiowej kropki nad i. Postawiła ją ostatecznie podczas rozgrywanego pod koniec listopada turnieju Ramat Hasharon w Izraelu z pulą nagród 10 tysięcy dolarów.
- Chyba pierwszy raz miałam szczęście - uśmiecha się Weronika. Ma na myśli fakt, że po losowaniu nie trafiła od razu na zawodniczkę rozstawioną, a na kwalifikantkę - Nivles Pavlović z Serbii, którą pokonała w dwóch krótkich setach. Kolejne zwycięstwo z Greczynką Stamatią Fafaliou gwarantował pojawienie się w rankingu WTA.
- Byłam tak spięta, że w ogóle nie mogłam się skoncentrować - opowiada tenisistka Returnu. Ale udało się. Radomianka wygrała w trzech setach i wreszcie dopięła swego. Do półfinału już nie awansowała, ale jak mówi i tak jest niezmiernie zadowolona. Podkreśla, że miejsce wśród tysiąca najlepszych tenisistek powinno poskutkować prawem gry w turniejach głównych bez przechodzenia przez wyczerpujące eliminacje. A to już nie lada handicap.

Weronika Domagała zapowiada, że w kolejnym roku zamierza stale piąć się w górę rankingu.
- Dlatego niemal wszystko podporządkowałam tenisowi - podkreśla. I rzeczywiście tak jest. Radomska zawodniczka jest przesympatyczną, wiecznie uśmiechniętą 16-latką, której buzia nie zamyka się na okrągło, ale jej codzienność zasadniczo rożni się od rówieśniczek. Kiedy nie jeździ po świecie, wstaje bladym świtem i idzie na trening. Po zajęciach dużo rozmawia z trenerem, ustala strategię na kolejne tygodnie i... wciąż myśli o tenisie. Po południu znów trenuje, a w przerwach ma w zasadzie tylko czas na zjedzenie posiłków. A i podczas nich musi pamiętać, żeby dostarczyć organizmowi odpowiednią ilość białka i witamin. O tłustych potrawach, albo słodyczach może zapomnieć.

Nauka Weroniki w szkole też zasadniczo różni się od lekcji innych 16-latków. Paweł Stępnikowski, dyrektor VIII LO im. Jana III Sobieskiego zgodził się, żeby wyjątkowa uczennica jego szkoły miała indywidualny tok nauczania.
- I wkuwam w przerwach pomiędzy turniejami, a potem zaliczam wszystko na egzaminach komisyjnych - krzywi się tenisistka. Zapytana, czy stresuje ją to bardziej niż występy na korcie, odpowiada w swoim stylu: - To zależy z jakim przeciwnikiem mam do czynienia.

Na prywatki, wyjścia do kawiarni, czy kina z koleżankami i kolegami też nie ma czasu, a często i ochoty.
- Tenis daje mi przyjemność, a w przyszłości mam nadzieję da mi także chleb - zaznacza z pełną powagą.

Jakie ma zainteresowania poza tenisem?
- Sport - odpowiada po chwili namysłu. Uwielbia oglądać tańce na lodzie i... walki K1. Lubi też wszystkie gry zespołowe.
- W gimnazjum grałam w siatkówkę razem z chłopakami w reprezentacji szkoły. Wszyscy dziwili mi się patrząc na moje posiniaczone ręce, a mnie to po prostu bawiło - wspomina. Próbowała też sił w piłce nożnej, koszykówce, biegała w sztafecie. Podkreśla, że rywalizacja ją nakręca.

Teraz, kiedy powoli wchodzi w zawodowy świat tenisistek, wie, że wielu przyjemności musi sobie odmówić. Kiedy się jednak słucha jej wywodu na ten temat, można odnieść wrażenie, że rozmawia się z dorosłą, doświadczoną kobietą. Świadomą swoich zamierzeń, odpowiedzialną, ułożoną, a nie zwariowaną nastolatką. Bo jak przekonuje, gdy rzecz dotyczy tenisa, staje się chwilami śmiertelnie poważna.
Ta dojrzałość wynika również faktu, że w tenisowej karuzeli, Weronika Domagała uczestniczy już ponad 10 lat. Do szkółki Returnu trafiła dość przypadkowo. Klub prowadził po prostu nabór najmłodszych i zachęcał dzieci i ich rodziców w wielu radomskich przedszkolach i szkołach. Sześcioletnia Weronika też postanowiła „spróbować odbijać piłkę rakietką”.

Okazało się, że radomianka ma nie tylko niesamowite chęci do treningów, ale również talent. Bardzo szybko, mając niespełna siedem lat, wystartowała w organizowanym, w Radomiu ogólnopolskim turnieju skrzatów do 12 lat i choć furory nie zrobiła, spodobał jej się turniejowy klimat. Dostała wówczas pierwszy okazały puchar w życiu (notabene od autora tego tekstu) dla najmłodszej uczestniczki zawodów.

Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. Weronika wytrwale trenowała, nie opuszczała praktycznie żadnych zajęć i robiła szalone postępy. Na Mazowszu nie miała sobie równych w swojej kategorii wiekowej, a w Polsce jedynie Katarzyna Piter (obecnie Grunwald Poznań) mogła pochwalić się nieco lepszymi wynikami. W zdobywaniu kolejnych tytułów dzieliły się jednak równo. Jak jedna wygrywała turniej Supermasters, to druga stawała na najwyższym stopniu podium mistrzostw Polski. Obie otwierały też przez całe lata listy Polskiego Związku Tenisowego w kategorii skrzatek, młodziczek i kadetek. Przyjaźnią się od lat, a dziś są koleżankami z kadry narodowej juniorek.

To właśnie Domagała, Piter i Sandra Zaniewska z ChTT Chorzów sprawiły we wrześniu tego roku nie lada niespodziankę sięgając we włoskim Emilia Reggio po tytuł wicemistrzyń świata juniorek w drużynie. Lepsze od Polek okazały się jedynie Australijki.
- Jeszcze je dopadniemy - w swoim stylu zapowiada zawodniczka Returnu.

Niestety, Weronika Domagała nie będzie miała okazji do rewanżu na najbliższym Australian Open, bo mimo pierwotnych założeń nie wystartuje w swoim pierwszym turnieju wielkoszlemowym. Powód? Wysokie koszty startowego.
- Zbyt wiele trzeba byłoby wyłożyć z własnej kieszeni, a moich rodziców na taki wydatek nie stać. Ustaliliśmy, że lepiej w tym czasie wystartować w trzech turniejach w Europie i „złapać” kilka dodatkowych punktów do rankingu - tłumaczy radomianka.

W Wielkim Szlemie chce zadebiutować natomiast podczas przyszłorocznego Franch Open na kortach Rolanda Garrosa w Paryżu. Jeśli i to się nie uda, nie będzie robiła tragedii.
- Mam plany awansu o 400-450 miejsc w rankingu i to jest najważniejsze - podkreśla.
Wszystkie swoje zamiary, Weronika Domagała ściśle wiąże ze swoim trenerem. Jest nim Volodymyr Varenytsya - szkoleniowiec z Ukrainy, pracujący przed laty z reprezentacją kadetów Związku Radzieckiego.

Karierą swojej podopiecznej z Radomia kieruje od momentu, kiedy ta po raz pierwszy wzięła rakietę do ręki.
- Rodzicom i jemu wszystko zawdzięczam - podkreśla Weronika na każdym kroku. Żałuje, że ze względu na problemy z otrzymywaniem wiz, szkoleniowiec nie może towarzyszyć jej na większości turniejów na świecie. Ma to się zmienić już w przyszłym roku.
- Tu nie chodzi o to, że mnie nagle zachciało się podróżować, ale czuję, że w trudnych momentach mógłbym Weronice pomóc - uważa.
O swojej najbardziej utytułowanej podopiecznej wcale nie wyraża się jednak w samych superlatywach. Twierdzi, że jak każda kobieta, Weronika ma swoje humorki i nie zawsze pracuje tak, jak chciałby tego szkoleniowiec.
- A musi trenować dużo i ciężko, bo nie ma takiego wzrostu jak Maria Szarapowa i siły tyle co siostry Williams - przekonuje.

Ukrainiec wierzy jednak, że kariera stoi przed radomianką otworem. Zakłada, że Weronika już w przyszłym roku będzie 450 na świecie, a w przyszłości widzi ją w pierwszej setce, a nawet pięćdziesiątce. Jego zdaniem, radomianka ma charakter, siłę woli i spokój, który może doprowadzić ją na szczyt.
- Nie napalamy się, żeby już teraz bić się z najlepszymi, mamy czas - twierdzi Varenytsya.
Oczami wyobraźni, szkoleniowiec widzi swoją podopieczną na olimpiadzie w Londynie w 2012 roku. - No bo jeśli nie ona to kto? - pyta retorycznie.
Weronika dmucha na zimne i o tak dalekosiężnych celach woli nie mówić głośno.
- Na razie radość sprawia mi każdy mecz, turniej, no i oczywiście zwycięstwa - mówi. Ostatnio wzruszyła się, kiedy swój tenisowy zeszyt pokazał jej młodszy kolega z Returnu - 8-letni Konrad Fryze. Obok podobizn światowych gwiazd - Rogera Federera, Rafaela Nadala, Andy Roddicka, wklejone było również zdjęcie Weroniki Domagały.
- To było niezwykle miłe, zatkało mnie - wyznaje tenisistka.

W grudniu czeka Weronikę więcej przyjemnych chwil, bo wreszcie może spędzać czas z ukochaną rodziną. Państwo Elżbieta i Janusz Domagałowie mają bowiem trójkę dzieci. Najstarsza 22-letnia Daria studiuje w Warszawie, a najmłodszy 4-letni Piotruś najchętniej zajmuje się psotami. Może kiedyś pójdzie w ślady Weroniki, bo całkiem sprawnie trzyma już tenisową rakietę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Milik już po operacji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radom.naszemiasto.pl Nasze Miasto