Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Wrochna z Radomia jest prezesem Polskiej Agencji Kosmicznej. Wspomina lata nauki szkolnej i młodość na Borkach (WIDEO)

Piotr Stańczak
Piotr Stańczak
Grzegorz Wrochna stoi na czele Polskiej Agencji Kosmicznej.
Grzegorz Wrochna stoi na czele Polskiej Agencji Kosmicznej. Zdjęcia Polska Agencja Kosmiczna
Radomianin Grzegorz Wrochna jest prezesem Polskiej Agencji Kosmicznej, naukowcem, który od lat bada kosmos i to, jak wpływa on na nasze codzienne życie.

O kosmosie można rozmawiać godzinami, ale ja zapytam o początki pana naukowej drogi. Kiedy w ogóle zainteresował pan się tym, co dzieje się we wszechświecie, innymi planetami? Pół wieku temu dostęp do wiedzy na ten temat był zapewne ograniczony.
- Wiedzę czerpałem z książek, które były ogólnodostępne. Nauczyłem się czytać, zanim jeszcze rozpocząłem naukę w szkole podstawowej. Pierwszą grubą książkę, jaką przeczytałem, był podręcznik gimnazjalny mojej mamy pod tytułem „Wszechświat i jego zagadki”. Dziś w dużej mierze jest on już nieaktualny. Można w nim było wówczas przeczytać między innymi o roślinności na Marsie, niewiele było tak naprawdę wiadomości o odległym wszechświecie, niemniej jednak już wtedy ta tematyka bardzo mnie zainteresowała. Tak zrodziła się ta moja pasja. Potem z zapartym tchem oglądałem transmisje ze startów i lądowania statków kosmicznych rosyjskich i amerykańskich. Ponadto chętnie podglądałem podczas pracy mojego tatę, który był majsterkowiczem, elektronikiem-amatorem. Konstruował proste urządzenia elektroniczne, naprawiał radioodbiorniki a nawet telewizory.

Wszystko zaczęło się więc w pana rodzinnym domu.
- Tak. Kiedy spoglądałem, jak tata pracuje, dało mi to przekonanie, że samemu można coś stworzyć, skonstruować i to może działać. Te dwie pasje połączyły się potem w jedno – zostałem bowiem fizykiem eksperymentatorem. Zbudować aparaturę, żeby dowiedzieć się czegoś więcej o wszechświecie to już był mój zawód. Wcześniej jeszcze zgłębiałem wiedzę w Szkole Podstawowej numer 14 na radomskich Borkach, gdzie do dziś mieszkają moi rodzice, a potem w VI Liceum Ogólnokształcącym imienia Jana Kochanowskiego w Radomiu. Tam miałem doskonałe warunki do rozwijania swoich zainteresowań w naukach ścisłych. Ówczesna dyrekcja szkoły była na tyle otwarta, że pozwalała uczniom, którzy przygotowywali się do olimpiad przedmiotowych, nie chodzić do szkoły przez dwa tygodnie a koncentrować się tylko na przygotowaniach do konkursu. Oczywiście odbywały się one na różnych etapach – od miejskiego po wojewódzki czy wreszcie krajowy. Ja brałem udział w olimpiadach matematycznej, fizycznej, astronomicznej, technicznej, w praktyce bywały takie okresy, kiedy rzadko pojawiałem się w szkole, ale z kolei miałem motywację do pogłębiania wiedzy oraz umiejętności. Oczywiście potem trzeba było umawiać się z nauczycielami pozostałych przedmiotów i zdawać zaległy materiał, ale dzięki temu czuliśmy się już jak studenci.

Można powiedzieć, że to były wtedy nowoczesne metody nauki, których doświadczył pan jako licealista.
- W pewnym stopniu, jeszcze jako uczniowie szkoły średniej, już studiowaliśmy, bo specjalizowaliśmy się w konkretnych przedmiotach. Bardzo dużo zawdzięczam nauczycielom, rzeczywiście liceum imienia Kochanowskiego było taką kuźnią olimpijczyków. Zawsze rywalizowaliśmy z liceum imienia Stanisława Staszica w Warszawie. Nawiasem mówiąc tę szkołę ukończyły później wszystkie moje dzieci. To była twórcza rywalizacja. Takie podejście do kształcenia procentuje do dziś. Radomian spotykam w wielu instytutach i firmach hi-tech. W samej Agencji Kosmicznej, na około 70 zatrudnionych osób, piątka ma radomskie korzenie.

Czytał pan książki o tematyce science-fiction?
- Tak, zgłębiałem głównie dzieła Stanisława Lema. Niedawno odświeżyłem sobie jego powieści w formie audiobooków, a po raz pierwszy z jego książkami fantastyczno-naukowymi zetknąłem się w latach nauki szkolnej. Warto przypomnieć, że w 2021 roku obchodziliśmy 100-lecie urodzin tego znakomitego pisarza.

Jak dalej potoczyła się pana kariera zawodowa?
- Kończąc liceum należało wybrać kierunek studiów. W astronomii czy fizyce odnosiłem sukcesy, postanowiłem kształcić się dalej w tej drugiej dziedzinie. Wtedy wydawało się, że astronomia nie ma już większej przyszłości. Największe teleskopy osiągnęły granice precyzji na jaką pozwalała ziemska atmosfera i wtedy można było sądzić, że w kosmosie nie ma już nic więcej do odkrycia. Oczywiście kilka lat później wynaleziono tak zwaną optykę adaptacyjną, pomagającą sięgać dalej, teraz wysyłamy teleskopy na orbitę. Kiedy ja wybierałem kierunek studiów, nikt o tym jeszcze nie śnił. Fizyka cząstek elementarnych czy jądrowa powiedziały natomiast, jak ten wszechświat w ogóle powstawał, jak wyglądały pierwsze minuty jego istnienia, co się dzieje w gwiazdach.

Ma pan za sobą między innymi pracę w Narodowym Centrum Badań Jądrowych w Świerku. Czym pan zajmował się w tej instytucji?
- Wcześniej pracowałem jeszcze nad projektowaniem i budową eksperymentów do wielkiego zderzacza hadronów LHC w ośrodku CERN pod Genewą w Szwajcarii. To było gigantyczny tunel, o 27 kilometrach obwodu, wypełniony aparaturą rozpędzającą cząstki do energii jakie panowały na początku istnienia wszechświata. Spędziłem tam siedem lat. Kiedy wróciłem do Polski, trafiłem do Instytutu Problemów Jądrowych w Świerku pod Warszawą, przekształconego później w Narodowe Centrum Badań Jądrowych. Utworzyłem tam Laboratorium Aparatury Astrofizycznej, w którym zaczęliśmy budować urządzenia, służące do obserwowania promieniowania z odległego wszechświata. Potem, już jako dyrektor NCBJ przekształciłem to laboratorium w samodzielny zakład Astrofizyki Cząstek Elementarnych.

Jakie zadania ma Polska Agencja Kosmiczna?
- Zajmujemy się oczywiście kosmosem. On nadal jest przedmiotem badań, ale coraz więcej staramy się wykorzystać go w naszym codziennym życiu.

Właśnie, proszę opowiedzieć jak.
Zdjęcia z orbity, optyczne czy radarowe wykorzystywane są dziś nie tylko w sytuacjach kryzysowych. Z kosmosu widać na przykład w jakim kierunku i tempie rozprzestrzeniają się pożary lasów czy powodzie. Pomagają jednak także w rolnictwie, gospodarce przestrzennej, wielu dziedzinach życia. Z łączności satelitarnej korzystamy używając internetu, czy oglądając programy telewizyjne. Często korzystamy z nawigacji satelitarnej, aby przemieścić się z jednego miejsca w drugie. Tworzy się rynek usług czy produktów, gdzie polskie firmy radzą sobie coraz lepiej. Ostatnio rozwinęła się też dziedzina związana z bezpieczeństwem w kosmosie, gdyż ze względu na rosnącą liczbę obiektów, trzeba zapobiegać zderzeniom satelitów na orbicie. Polska dysponuje siecią własnych teleskopów śledzących satelity i daje największy wkład do unijnego systemu bezpieczeństwa kosmicznego. POLSA wspiera więc zarówno badanie kosmosu jak też i jego użytkowe wykorzystanie. Ponadto realizujemy szereg projektów popularyzatorskich. Cała lista wydarzeń dla osób w różnym wieku i z różnym doświadczeniem (młodzieży, studentów, przedsiębiorców, administracji i fanów kosmosu) już jest zaplanowana na nowy rok. Zachęcam do śledzenia naszej strony www.polsa.gov.pl i mediów społecznościowych (Linkedin, Facebook, Twitter).

W codziennym pędzie można zastanowić się nad rozwojem turystyki kosmicznej. Dziś lecimy np. na wakacje do Chorwacji lub Egiptu, to kiedy będziemy mogli udać się na wycieczkę w kosmos?
- To wcale nie jest taka odległa perspektywa. Proszę bardzo, jeśli ktoś już dziś dysponuje gotówką rzędu stu tysięcy dolarów, może opłacić wycieczkę i polecieć w kosmos. Oczywiście nie na samą orbitę, ale na wysokość 80 czy 100 kilometrów, poza ziemską atmosferę. Takie loty komercyjne oferują już niektóre firmy. Jeśli mamy do wyboru kupno mieszkania, budowę domku, to możemy zamiast tego, ponosząc podobne koszty, udać się w kosmos. Już dziś różne firmy pracują na tym, aby te loty były coraz tańsze i bardziej dostępne. Z drugiej strony nie wydaje mi się to aż tak atrakcyjne, bowiem ze statku kosmicznego niewiele będziemy mogli zobaczyć. Znacznie ciekawsze jest budowanie aparatury, która w ten kosmos poleci. To dzięki niej więcej zaobserwujemy, co dzieje się na Księżycu, na Marsie, Jowiszu czy Saturnie. Na przykład księżyce tych wielkich planet są bardzo ciekawymi obiektami, gdyż na niektórych panują warunki do tego, aby powstało tam życie. Młodych ludzi zachęcam więc do tego, aby szukali zatrudnienia w firmach kosmicznych, które takie badania prowadzą, dzięki czemu będą mogli zbadać odległe światy znacznie dokładniej niż mógłby to zrobić astronauta.

Kosmos to pana pasja. Są jeszcze inne zainteresowania?
- Bardzo lubię dobre książki, zwłaszcza science-fiction, różne gatunki muzyki oraz długie spacery. Lubię pływać, to pozwala mi odpoczywać i nabierać sił do pracy. Kiedy tylko mogę, to odwiedzam rodziców w domu na Borkach i siostrę, która mieszka niedaleko nich. Widzę, jak Radom się zmienia, zwłaszcza jeśli chodzi o sieć dróg, które ułatwiają dojazd w rodzinne strony. Wspominam też, jak one rozwijały się w czasach mojego dzieciństwa i młodości, jak w miejsce pól przy ul. 1905 Roku powstawały bloki, jak powstała o rozbudowywała się ulica Maratońska. W nowym roku życzę radomianom, aby ten rozwój był jeszcze bardziej dynamiczny.

Grzegorz Wrochna

Ma 59 lat, pochodzi z Radomia. Profesor nauk fizycznych. Absolwent Szkoły Podstawowej numer 14 oraz VI Liceum Ogólnokształcącego imienia Jana Kochanowskiego w Radomiu. Ukończył studia na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego w 1986 roku. Tam też po okresie pełnienia funkcji asystenta złożył pracę doktorską „Rozkład krotności w zderzeniach cząstek elementarnych”. Stopień naukowy doktora nauk fizycznych uzyskał w 1991. W latach 1991 – 1998 koordynował prace projektowe i wykonawcze systemu wyzwalania (tzw. tryger mionowy) w Europejskim Laboratorium Fizyki Cząstek CERN w Genewie. Kierował Instytutem Problemów Jądrowych, obecnie Narodowym Centrum Badań Jądrowych w Świerku. W latach 2019-21 był wiceministrem Nauki i Szkolnictwa Wyższego, od lutego 2021 prezes Polskiej Agencji Kosmicznej. Wielokrotnie odznaczany, między innymi Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Jest żonaty, ma czworo dzieci.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Grzegorz Wrochna z Radomia jest prezesem Polskiej Agencji Kosmicznej. Wspomina lata nauki szkolnej i młodość na Borkach (WIDEO) - Echo Dnia Radomskie

Wróć na radom.naszemiasto.pl Nasze Miasto