Kolejną burzę wokół filmu "Klecha" wywołał wniosek prezydenta Radomia dotyczący przesunięcia w budżecie w związku z zabezpieczeniem pieniędzy potrzebnych na wystąpienie sądowe przeciwko twórcom filmu.
- Producent filmu nie wywiązał się absolutnie z żadnych zapisów umowy. Przekazaliśmy 900 tysięcy publicznych pieniędzy, w założeniu miały służyć kooprodukcji filmu i promowaniu Radomia. Z tych założeń nic nie zostało zrealizowane. Film miał być ukończony do 31 marca 2019 roku. Premiera miała być 11 kwietnia roku 2019. Producent nie przekazywał terminowo comiesięcznych raportów z wykonanych zadań producenckich, ale też naruszył wizerunek miasta, bo zalegał z zapłatami dla statystów. Nie mamy wyjścia. Musimy iść do sądu, nie mamy wyjścia. Musieliśmy naliczać kary umowne, a obecnie producent jest winien Resursie Obywatelskiej 800 tysięcy złotych. Nie traktujcie tego państwo w innych kategoriach niż dbałość o dyscyplinę finansów publicznych – powiedział podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej wiceprezydent Mateusz Tyczyński. Dodał, że za chwilę kary umowne dorównają wkładowi miasta w produkcję obrazu. Oszacowano, że koszty pozwu będą wynosiły około 40 tysięcy złotych.
- To bardzo smutne, że w czerwcu ten temat jest podejmowany. Nie mieszajcie radnych w ten proceder, spór. My nie chcemy w tym uczestniczyć. Resursa Obywatelska może sama w tej sprawie wystąpić na drogę sądową – powiedział w imieniu klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości Łukasz Podlewski.
- To tego tematu trzeba podejść poważnie. To zakrawa na kpinę, że w takim tonie mówi się o powstaniu filmu. Jest sporo spraw, z którymi prezydent powinien iść do sądu, ale nie idzie – powiedział Kazimierz Staszewski, radny Prawa i Sprawiedliwości.
- Zostaliśmy oszukani, nie dotrzymano żadnych warunków umów. Wiemy o dwunastu aktorach, którzy nie otrzymali wynagrodzeń. O tym filmie jest głośno w opiniotwórczych środowiskach. Z tego promocji nie będziemy mieli żadnej. Przysięgam, że dwie minuty protestu radomskiego są najgorszym fragmentem tego filmu. Reżyser zrobił chałę – stwierdził Jarosław Rabenda, radny, aktor Teatru Powszechnego w Radomiu.
Producenci filmu konsekwentnie utrzymują, że nie złamali umowy z Resursą Obywatelską. Andrzej Stachecki, producent filmu kilka dni temu w rozmowie z "Echem Dnia" stwierdził, że film tak naprawdę nie jest jeszcze ostatecznie ukończony. Przewidywane są bowiem jeszcze poprawki, retusze.
- Film trafi do kina wtedy, gdy zostanie odwołana 50 – procentowa blokada miejsc w kinach w związku z epidemią koronawirusa. Ta data nie jest ustalona. Przypominam, że multipleksy otwierają się 3 lipca, a kina wracają do życia jako jedna z ostatnich rzeczy wśród instytucji zamkniętych z powodu epidemii. Uważamy, że film powinien być obejrzany przez jak największą ilość widzów. Wypromowanie filmu też sporo kosztuje i szkoda, aby te koszty poszły na marne, więc dystrybutor troskliwie szuka odpowiedniej daty. Mamy nadzieję, że będzie to późniejsza jesień tego roku – powiedział nam Andrzej Stachecki.
Ostatecznie Mateusz Tyczyński w imieniu prezydenta Radosława Witkowskiego wycofał wniosek o udzielenie przez radę zgody na zabezpieczenie finansowe związane z pozwem.
"Klecha" to film o księdzu Romanie Kotlarzu, w którym główną rolę zagrał Mirosław Baka. Roman Kotlarz przez 15 lat był proboszczem parafii w Pelagowie - Trablicach. Nazywany jest kapelanem robotników radomskiego Czerwca '76. W trakcie protestów błogosławił protestujący tłum i modlił się wraz z wiernymi w intencji pobitych, aresztowanych i usuwanych z pracy robotników. Prześladowany przez Służbę Bezpieczeństwa zmarł na skutek pobicia przez „nieznanych sprawców”.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?