Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie chciała pomóc niepełnosprawnemu mężczyźnie z Radomia. Tłumaczyła się... koronawirusem

Mateusz Kaluga
Mateusz Kaluga
Robert Sieradzki poczuł się urażony, gdy kierująca autobusem nie chciała opuścić platformy tłumacząc się koronawirusem.
Robert Sieradzki poczuł się urażony, gdy kierująca autobusem nie chciała opuścić platformy tłumacząc się koronawirusem. Archiwum
Niepełnosprawny mężczyzna z Radomia po raz kolejny zgłosił nam interwencję związaną z radomską komunikacją miejską. Tym razem spotkała go bardzo nieprzyjemna sytuacja związana z... koronawirusem.

Pan Robert Sieradzki jest niepełnosprawnym mieszkańcem Radomia. Porusza się o kulach. Już nie raz zwracał się do nas z prośbą o interwencję. Między innymi wtedy, gdy kontroler biletów w autobusie miejskim nie uznał jego legitymacji osoby niepełnosprawnej, wystawionej i zatwierdzonej przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, ponieważ nie miał... czytnika kodów QR. Wówczas dostał mandat. Interweniował również w sprawie braku platformy schodowej dla niepełnosprawnych w budynku Urzędu Miejskiego przy ulicy Moniuszki w Radomiu. Argumentował to tym, że chciał spotykać się z radnymi podczas sesji. Jego starania przyniosły zamierzony skutek.

CZYTAJ KONIECZNIE:Radom. Niepełnosprawny dostał mandat, bo kontroler w autobusie nie miał... czytnika kodu

Nie pomogła niepełnosprawnemu?

Robert Sieradzki zwrócił się do nas po raz kolejny. W piątek, 13 marca przez godziną 16 czekał na Wólce Klwateckiej na autobus zarządzany przez Miejskiego Przedsiębiorstwo Komunikacji linii numer 23. Przyjechał pojazd oznaczony numerem bocznym 898, którym kierowała kobieta.

- Chciałem wsiąść do autobusu, ale niestety za daleko podjechał od krawężnika. Trudno, to się każdemu może zdarzyć. Poprosiłem jednak kierującą o opuszczenie platformy, która umożliwiłaby mi wejście do autobusu miejskiego - tłumaczy Robert Sieradzki. Niestety, później spotkała go bardzo niemiła sytuacja.

- Kierująca autobusem odmówiła, ponieważ tłumaczyła się obawą o zakażenie koronawirusem. Postanowiłem zadzwonić do dyspozytora Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji i dopiero po jego interwencji, kobieta opuściła mi tą platformę, dzięki czemu mogłem pojechać tam, gdzie chciałem- opowiada nam Robert Sieradzki.

- To było bardzo przykre. Nasuwają się pytania. To, że jestem osobą niepełnosprawną, od razu musi znaczyć, że jestem zakażony koronawirusem? Czy radomska komunikacja miejska, jest dostępna dla takich osób jak ja? - pyta retorycznie Sieradzki, który jednocześnie zaznaczył, że chce wyjaśnić całą sprawę.

„Koronawirus utrzymuje się na powierzchniach”

W sprawie Roberta Sieradzkiego i kierującej autobusem miejskiej poprosiliśmy o komentarz Dawida Putona, rzecznika prasowego Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji.

- Z tej sytuacji było tak na prawdę inne wyjście. Kierująca powinna zamknąć drzwi i spróbować podjechać jeszcze raz pod krawężnik znacznie bliżej, aby osobie niepełnosprawnej było łatwiej wejść - tłumaczy Puton. - Jeśli pismo trafi do nas, to przekażemy je do operatora autobusu i to oni zdecydują, co należy zrobić ze sprawą. My oczywiście będziemy kontrolować i nadzorować sprawę. Jako Miejski Zarząd Dróg i Komunikacji nie odpowiadamy za kierowców, ale oczywiście nie popieramy zachowania kierującej - kontynuuje Dawid Puton. - Pamiętajmy, że koronawirus może utrzymywać się na powierzchniach. Jestem jednak całkowicie przekonany, że kierująca nie lekceważyła osoby niepełnosprawnej, ale bała się po prostu o swoje zdrowie - kończy rzecznik.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radom.naszemiasto.pl Nasze Miasto