Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podział województwa mazowieckiego. Jakie argumenty za i przeciw? Czy Radom będzie stolicą?

Janusz Petz
Janusz Petz
Najbardziej zagrożony utratą stanowiska, w razie podziału województwa, jest obecny marszałek Mazowsza Adam Struzik (w środku).
Najbardziej zagrożony utratą stanowiska, w razie podziału województwa, jest obecny marszałek Mazowsza Adam Struzik (w środku). mazovia.pl
Nie milknie dyskusja na temat ewentualnego podziału województwa mazowieckiego na stołeczną jednostkę administracyjną oraz „właściwe” Mazowsze, czyli pozostałą część obecnego województwa. Zwolennicy i przeciwnicy zmiany powołują się na koszty tworzenia nowej administracji, ale też zyski, które mogłyby osiągnąć biedne regiony Mazowsza.

Przypomnijmy jeszcze w lipcu w Sejmie ma pojawić się ustawa o podziale dotychczasowego województwa na część warszawską i mazowiecką. To realizacja planów Prawa i Sprawiedliwości, które zapowiadało te plany już od przynajmniej pięć lat. Zapowiedź podziału Mazowsza na dwie odrębne jednostki administracyjne zapowiadał wielokrotnie prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński.

Pierwszy raz miało to miejsce w parlamentarnej kampanii wyborczej w 2015 roku, kiedy dwukrotnie w świetle kamer składał podpis pod tak zwanych Paktem dla Regionu Radomskiego, gdzie jednym z punktów było podział województwa. Ostatni raz prezes Kaczyński składał deklaracje w tej sprawie na finiszu kampanii wyborczej przed ubiegłorocznymi wyborami parlamentarnymi.

Bogactwo i bieda Mazowsza

Optujący za podziałem Mazowsza politycy Prawa i Sprawiedliwości podkreślają, że zmiana administracyjna jest konieczna w kontekście dostępu do unijnych pieniędzy. Warszawa w poziomie PKB na jednego mieszkańca już dziś prześcignęła niektóre regiony bogatych państw starej Unii Europejskiej.

- Rzecz w tym, że tę średnią dla Mazowsza zawyżają Warszawa i sąsiadujące z nią gminy. Dlatego województwo jest oficjalnie bardzo zamożne, podczas gdy w rzeczywistości, jeśli odejmiemy stolicę, to dochody będą porównywalne z regionami Polski wschodniej. Radom znajduje się na terenie Mazowsza, które nie jest obejmowane tyloma programami pomocowymi co Ściana Wschodnia, bo średni dochód jest zawyżony przez stolicę - mówił w jednym z niedawnych wywiadów dla tygodnika „Do Rzeczy” europoseł Zbigniew Kuźmiuk.

W tle dyskusji na argumenty ekonomiczne obecny jest kontekst polityczny. Z liczb obrazujących poparcia dla ugrupowań politycznych w ostatnich wyborach na prezydenta RP, parlamentarnych oraz wyborach do Sejmiku Mazowsza wynika, że w razie podziału w województwie stołecznym, obejmującym Warszawę i ośmiu sąsiadujących z nią powiatów największym poparciem cieszy się Platforma Obywatelska, która miała by najwięcej do powiedzenia w razie ewentualnego tworzenia koalicji i mniejszymi ugrupowaniami (niewykluczone lokalnymi komitetami) w przyszłym województwie „stołecznym”.

W województwie regionalnym prawdopodobnym zwycięzcą byłoby Prawo i Sprawiedliwość. W obu przypadkach największym przegranym byłoby Polskie Stronnictwo Ludowe. Ludowcy nigdy od 1998 roku nie wygrali wyborów do Sejmiku Mazowsza, ale zawsze marszałkiem był prominentny polityk tej partii (na początku Zbigniew Kuźmiuk, wówczas jeden z liderów PSL, a potem Adam Struzik). Polskie Stronnictwo Ludowe za każdym razem mogło rozdawać karty, bo nigdy zwycięska partia w wyborach nie była w stanie stworzyć większości bez udziału ludowców.

Wielkie koszty

Przeciwnicy podziału argumentują, że podział oznacza koszty w tworzeniu kolejnej jednostki administracyjnej, nowe „peryferyjne” województwo mazowieckie stanie się bardzo biedne, bo Warszawa i ościenne powiaty generują obecnie aż 87 procent dochodu województwa z podatku CiT. Podział Mazowsza to także konieczność podzielenia wynoszącego aż 800 milionów złotych obecnego długu Mazowsza oraz problemy mieszkańców północnych i wschodnich powiatów województwa, którzy musieliby jechać ponad 200 kilometrów do urzędu w Radomiu lub Płocku.

Zespół strony na Facebooku „Stolica w Radomiu” przekonuje, że problem dużych odległości można rozwiązać tworząc biura obsługi petenta w delegaturach urzędów marszałkowskiego i wojewódzkiego – z gwarancją załatwienia wszystkich spraw na miejscu. Argumentem zwolenników pozostawienia województwa mazowieckiego w obecnym kształcie są liczby opisujące nakłady inwestycyjne sektora publicznego w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Jest to jedna z miar bogactwa samorządów na różnych poziomach.

Okazuje się, że Mazowsze jako całość jest liderem w Polsce, głównie za sprawą bogactwa Warszawy, ale biedne peryferia województwa wcale źle na tym wszystkim nie wychodzą. W danych za 2018 rok nakłady inwestycyjne na 1 mieszkańca sektora publicznego wynoszą w województwie mazowieckim 3 717 złotego, w regionie warszawskim stołecznym aż 4 393 złote, a w regionie mazowieckim „peryferyjnym” 2 839 złotych, czyli i tak więcej niż w wielu innych województwach, bo wskaźnik ten dla województwa lubelskiego wynosił 2 525 złotych, dla świętokrzyskiego 1 829 złotych, dla łódzkiego 1 777 złotych i dla opolskiego 2 455 złotych.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radom.naszemiasto.pl Nasze Miasto