Radom. Kontroler biletów użył gazu w autobusie. Jakie poniesie konsekwencje?

Przypomnijmy, że bileterzy wsiedli do autobusu na przystanku 1905 Roku/Obrońców i przystąpili do sprawdzania biletów. Wszystko wyglądało normalnie do czasu, kiedy natrafili na dwóch krewkich pasażerów. Ci, nie mieli biletów i chcieli uciec kontrolerowi. Udało się jednemu, który uderzył "kanara" w głowę. Drugi nie miał tyle szczęścia, ale kontroler musiał użyć siły oraz gazu, aby go uspokoić.

CZYTAJ KONIECZNIE: Bójka w autobusie w Radomiu. Kontroler biletów użył gazu wobec pasażera na gapę. Wyleci z pracy?

- Po obejrzeniu nagrania Prezes firmy Rewizor przyznał rację Miejskiemu Zarządowi Dróg i Komunikacji, że kontroler nie powinien używać gazu mimo wielu okoliczności łagodzących. Zapowiedział, że wyciągnie konsekwencje w stosunku do pracownika - mówił Dawid Puton, rzecznik MZDiK.

Przypomnijmy, że kontrolerowi w najgorszym przypadku groziło zwolnienie z pracy, a w innym kara finansowa. Według prawa nie mógł również używać siły oraz gazu, co najwyżej mógł starać się zatrzymać gapowicza.

O całą sprawę zapytaliśmy również Pawła Adamiaka, prezesa firmy Rewizor. - Gaz pieprzowy nie jest wyposażeniem kontrolera biletów. W przyszłym tygodniu będziemy prowadzić z bileterami szkolenia na temat zachowań asertywnych w Radomiu. Oczywiście wyciągniemy konsekwencje wewnątrz naszej firmy, ale trzeba na to zdarzenie patrzeć z drugiej strony. Ten kontroler był bity przez jednego z pasażerów, a także obrażany, została naruszona jego godność. Wciąż staramy się wprowadzać europejskie standardy, dlatego ze swojej strony zapewniamy, że będziemy prowadzić szkolenia z kontrolerami, ale apelujemy do mieszkańców Radomia o to, aby kasowali bilety, a jeśli ich nie mają podawali w spokoju swój dowód tożsamości. Tą sytuację można było inaczej rozwiązać - mówił.

QUIZ. Czy dostałbyś się do Policji? Oto prawdziwe pytania z testu MultiSelect