Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Strajk ostrzegawczy w radomskich szpitalach. Pielęgniarki odeszły od łóżek pacjentów!

Izabela Kozakiewicz
Izabela Kozakiewicz
Pielęgniarki i położne z Radomskiego Szpitala Specjalistycznego wyszły przed budynek, tam mówiły o swoich argumentach.
Pielęgniarki i położne z Radomskiego Szpitala Specjalistycznego wyszły przed budynek, tam mówiły o swoich argumentach. Izabela Kozakiewicz
Pielęgniarki ze szpitali w Radomiu biorą udział w ogólnopolskim strajku ostrzegawczym. W poniedziałek 7 czerwca na dwie godziny odeszły od łóżek pacjentów, na tych oddziałach, na których można to zrobić. - Walczymy o lepsze warunki pracy i płacy, to co proponuje rząd zabija nasz zawód i zagraża bezpieczeństwu pacjentów. Nie mamy już siły - mówią protestujące.

Powodem strajku jest tak zwana ustawa Niedzielskiego, która na nowo określa sposób ustalenia najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych i minimalnych norm zatrudnienia.

Strajk ostrzegawczy na początek

Do ogólnopolskiego strajku przyłączyły się pielęgniarki z Radomskiego Szpitala Specjalistycznego, Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego na Józefowie oraz szpitala psychiatrycznego w Krychnowicach. Protestują też pielęgniarki z Grójca. Reprezentacja personelu ze szpitali w Iłży, Lipsku i Zwoleniu miały pojechać na demonstrację do Warszawy.

- Posunięcia rządu bezpośrednio godzą w interesy pielęgniarek i pacjentów. O tym nie mówi się głośno, ale to pacjenci są ofiarami tych działań - mówi Małgorzata Kowalczyk z zarządu związku zawodowego pielęgniarek i położnych w miejskim szpitalu. - Rząd niestety zawiesił wykonanie wypracowanych norm, a rozmowy i ustalenia trwały kila lat. Teraz nie słucha się naszych argumentów.

O co walczą pielęgniarki i dlaczego to jest ważne też dla pacjentów? Minimalne normy zatrudnienia to najprościej mówiąc liczba pielęgniarek, która powinna być zatrudniona na oddziale do opieki nad pacjentami. Zdaniem protestujących propozycja rządu oznacza, że będzie ich za mało, aby zabezpieczyć bezpieczeństwo chorych i ich samych.

- Już teraz jest nas za mało. Łatamy system pracując w kilku miejscach. Gdyby pielęgniarki rzeczywiście były zatrudnione tylko w jednym szpitalu to ochrona zdrowia runęłaby w ciągu tygodnia - mówi Wioletta Kozieł, z zarządu związku w radomskim szpitalu. - Już teraz średnia wieku pielęgniarek to około 53 lata, za kilka lat nie będzie miał kto zajmować się pacjentami.

- Pielęgniarki zwyczajnie nie mają już siły, aby brać kolejne dyżury. Wakaty są wszędzie, a my musimy zapewnić opiekę pacjentom, tylko jak i jak długo to będzie się udawało? Nie wiem, na co liczy rząd wprowadzając te zmiany, wszystko idzie w złym kierunku - mówi Izabela Wąsik, szefowa związku w szpitalu na Józefowie.

Ten strajk to ostrzeżenie, protestujące chcą zwrócić uwagę na problem i liczą na wysłuchanie ich argumentów.

- Nie ma młodych pielęgniarek, bo ta praca nie daje godnych warunków pracy i płacy - uważają protestujące.

Minimum za ciężką pracę

Strajk to też walka właśnie o godną płacę. I znowu, nowe propozycje rządu burzą ustalony już porządek. Jak mówią pielęgniarki w proponowanym sposobie wyliczania minimalnego wynagrodzenia nie bierze się pod uwagę doświadczenia pielęgniarek. Podstawą ma być wykształcenie. Tak dla przykładu pensja pielęgniarki z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem, ale bez studiów wyższych miałaby być zrównana z uposażeniem na przykład opiekuna medycznego. Znacznie więcej miałaby zarabiać absolwentki studiów wyższych.

- Nie umniejszamy znaczenia żadnego zawodu, ale to my bierzemy odpowiedzialność za zdrowie i życie pacjentów. Zakres naszych obowiązków jest bardzo duży - mówi Małgorzata Kowalczyk. - Oczywiste jest też, że powinny być różnice pomiędzy wynagrodzeniem pielęgniarek. Uważamy, że trzeba się kształcić i pielęgniarki to robią. Ale młoda pielęgniarka, która przychodzi do pracy po studiach zawodu uczy się od koleżanki, która pracuje od 30 lat i ma olbrzymie doświadczenie, a miałaby zarabiać dużo mniej.

- To przykre, że my cięgle rozmawiamy o minimalnym wynagrodzeniu. Teraz, po miesiącach walki z pandemią, kiedy to my byłyśmy na pierwszej linii tak się nam dziękuje - mówi Izabela Wąsik.

Rząd proponuje, aby minimalne wynagrodzenie pielęgniarki i położnej wynosiło około 3,7 tysiąca złotych. Protestujące chcą, aby rozmowy zaczynać od średniej krajowej.

Pacjenci mieli opiekę

Pielęgniarki podkreślają, że ich akcja protestacyjna nie była wymierzona w pracodawców i w pacjentów. Jak podkreślają chorzy nie zostali bez opieki.

- Nie chciałyśmy tego strajku, nie chcemy strajku generalnego. Chciałabym powiedzieć, że to koniec naszego protestu, ale boję się, że tak nie będzie - mówi Izabela Wąsik.

I podkreśla, że pielęgniarki nie zostawiły swoich pacjentów. W strajku nie uczestniczył personel oddziałów zabiegowych, czy intensywnej terapii. Na pozostałych przy łózkach też zostały pielęgniarki.

- Nie wszystkie mogłyśmy protestować, bo na naszych oddziałach jest wielu pacjentów w ciężkich stanach. To osoby, które czekały na leczenie ponad rok, bo mieliśmy pandemię. My tej pracy mamy teraz bardzo dużo, bo chorzy zbyt długo czekali na pomoc - dodaje Małgorzata Kowalczyk.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radom.naszemiasto.pl Nasze Miasto