Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ten zespół ma potencjał

Grzegorz Stępień
Marek Brzeźnicki ma gotową strategię na ten sezon, foto: Grzegorz Stępień
Marek Brzeźnicki ma gotową strategię na ten sezon, foto: Grzegorz Stępień
Od zwycięstwa rozpoczęli I-ligowy sezon szczypiorniści AZS-u Politechnika Radomska. W wygranej nie przeszkodził im nawet brak w składzie liderów zespołu: Artura Gryli i Jarosława Sieczki.

Od zwycięstwa rozpoczęli I-ligowy sezon szczypiorniści AZS-u Politechnika Radomska. W wygranej nie przeszkodził im nawet brak w składzie liderów zespołu: Artura Gryli i Jarosława Sieczki.

Konfrontacja z rezerwami Vive Kielce dała odpowiedź na pytanie, czy AZS jest w stanie wygrywać bez czołowych zawodników. Od powiedź brzmi – tak.

– A właśnie naszą siłą może być brak liderów – prognozuje Aleksander Malinowski, trener Politechniki.

Dwa dni przed inauguracją rozgrywek okazało się, że AZS stracił swojego najlepszego strzelca Artura Grylę.

– Nie mogę grać w klubie, który nie dotrzymuje wcześniejszych obietnic – mówi tajemniczo o powodach swojej rezygnacji zawodnik.

A jeśli nie wiadomo, o co chodzi, chodzi o pieniądze.

– Potwierdzam, nie jesteśmy w stanie spełnić wymagań stawianych przez Artura Grylę – mówi Jacek Sobień, wiceprezes AZS - u. Roman Trzmiel, koordynator sekcji, dodaje, że byłoby nie wporządku wobec innych graczy, gdyby jeden zarabiał tyle, co średni zawodnik ekstraklasy, a pozostali znacznie mniej.

Wcześniej z gry w AZS-ie zrezygnował też Karol Gryla, młodszy brat Artura, który wyjeżdża do pracy w Szkocji.

Niestety, przed meczem z kielczanami okazało się, że niewskazany jest też występ Jarosława Sieczki, sześciokrotnego mistrza Polski pozyskanego przed sezonem z Wisły Puławy.

– Podczas sparingu w Warszawie uderzyłem kolanem w nogę rywala i zrobił się stan zapalny, który nie ustępował kilka dni – tłumaczył powody swojej absencji Sieczka.

W tej sytuacji Malinowski miał uzasadnione obawy przed konfrontacją z Vive. Tym bardziej, że goście potraktowali mecz poważnie i przyjechali do Radomia z czterema graczami występującymi już w ekstraklasie.

Pojedynek pokazał jednak, że w piłce ręcznej bardziej od wzrostu i wagi liczy się serce do walki.
Radomianie, często niżsi o głowę od rywali, przewyższali ich znacznie szybkością, sprytem, ambicją i pomysłem na grę. Z dobrej strony pokazali się: Grzegorz Mroczek, Daniel Kulik, Michał Kalita i powracający do gry po operacji kręgosłupa bramkarz Karol Drabik.

– Mamy 19 ludzi, z których każdy może grać. Ten zespół ma spory potencjał – ocenia Aleksander Malinowski.

Teraz radomscy szczypiorniści zagrają z Wisłą Sandomierz. Pokonali już tę ekipę w przedsezonowym
sparingu różnicą czterech bramek i chcą powtórzyć tamten wynik. Zwycięstwo jest tym bardziej realne,
że do składu powróci już Jarosław Sieczka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radom.naszemiasto.pl Nasze Miasto