Jak już pisaliśmy skalkulowana przez Urząd Miejski podwyżka miałaby wynieść średnio 120 procent od gospodarstwa.
Droższe śmieci i system
Obowiązujące w tej chwili w Radomiu stawki za odbiór odpadów zostały ustalone w marcu 2015 roku. Wtedy zostały zmniejszone opłaty za odbiór odpadów segregowanych. Miasto mogło sobie na to pozwolić, bo wpływy z opłat od mieszkańców z nawiązką pokrywały koszty odbioru i zagospodarowania śmieci. W 2018 roku do systemu z budżetu miasto dołożyło ponad 4,5 miliona złotych, w 2019 będzie to już około 10 milionów złotych. W 2020 roku zaś bez podwyżek trzeba będzie dopłacić ponad 22 miliony złotych.
Dlaczego? Jak przekonywał radnych podczas sesji we wtorek wiceprezydent Jerzy Zawodnik wzrosły koszty energii i pracy. Zmieniona przez sejm ustawa nakłada na samorządy, firmy odbierające odpady i te, które je składują dodatkowe obowiązki, które też podnoszą koszty.
Wreszcie wzrasta tak zwana opłata za składowanie odpadów ustalana rozporządzeniem ministra środowiska. W 2013 roku wynosiła ona 115,41 złotych za tonę, w 2018 roku już 170 złotych, a w 2020 roku ma to być już 270 złotych za tonę! - Dlatego nie mamy innego wyjścia, musimy tak skalkulować opłaty, żeby system się bilansował - przekonywał Jerzy Zawodnik. - Nie chcemy od mieszkańców nawet grosza więcej niż potrzeba na obsługę systemu. Powinniśmy dopłacać do służby zdrowia, oświaty, czy bezpieczeństwa. Ale nie do śmieci, które mieszkańcy sami produkują.
Radni mówią „nie”
Argumentacja prezydenta radnych nie przekonała. - Odbiór odpadów jest najdroższy w województwie mazowieckim. Nie tylko dlatego, że rosną ceny prądu, czy wody. Ale też przez to, że przez wiele lat rząd PO i PSL nie uchwalił wojewódzkiego programu ochrony środowiska - mówiła Katarzyna Pastuszka-Chrobotowicz z PiS.
Radni PiS przypominali też, że Radkom miał zarabiać na sprzedaży surowców, które są odzyskiwane w Zakładzie Utylizacji Odpadów Komunalnych.
- System się nie bilansuje, dokładamy do niego od trzech lat, możemy dołożyć też w 2020 roku - mówił Dariusz Wójcik z PiS. - Potraktujmy to, jako dopłatę dla mieszkańców, z której skorzystają wszyscy. Dopłaciliśmy do budowy hali, zapłaciliśmy za korty. Możemy dopłacić do śmieci.
- To rząd PiS funduje nam te podwyżki, podnosząc ZUS, ceny energii, opłatę za składowanie odpadów - komentowała Marta Michalska - Wilk z Koalicji Obywatelskiej. - Dziś hipokryzją będzie to, że zbojkotujecie kolegów parlamentarzystów, którzy do tego doprowadzili.
O tym, że zaproponowane podwyżki są zbyt duże mówił też radny Radomian Razem Kazimierz Woźniak. - Tak duża, jednorazowa podwyżka będzie zbyt uciążliwa. Tym bardziej, że rosną też inne rachunki - mówił Kazimierz Woźniak.
Podwyżki nie będzie, co dalej?
Ostatecznie, w głosowaniu radni propozycję podwyżek cen odrzucili. Jerzy Zawodnik ma jednak nadzieję, że do tematu uda się jeszcze wrócić.
- Gminy nie bardzo stać na to, żeby z budżetu dopłacać ponad 22 miliony złotych. Wpływy do budżetu w przyszłym roku zmaleją o 30 milionów złotych przez rządowe zmiany w podatkach, a koszty rosną. Miasto też płaci wyższe rachunki - mówił wiceprezydent. Liczę na to, że radni wskażą nam, ile mamy dopłacać, czy to będzie 5 milionów, czy 10 milionów, ale nie 22 miliony złotych. Wtedy będziemy mogli skalkulować nowe stawki. Powtórzę, dopłacajmy do szpitala, bezpieczeństwa, ale nie do śmieci.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?