Rząd nie rezygnuje z prac nad uszczelnianiem abonamentu. Założenie jest proste: jeśli ktoś ma w domu płatną telewizję, to ma też telewizor. Kablówki i platformy satelitarne będą więc zobowiązane do przekazywania danych o klientach Poczcie Polskiej. Ta następnie sprawdzi, czy gospodarz płaci już abonament, a jeśli nie, to czy powinien płacić.
Nowe pakiety
Opłata wyniesie dokładnie tyle samo, ile teraz, czyli 22,70 zł miesięcznie, płatne od gospodarstwa domowego. Znacznie ma poprawić się za to jej ściągalność. Problem w tym, że jak pokazują dyskusje w Internecie Polacy miłością do telewizji rządowej nie pałają. Dlatego wymyślają sposoby, jak opłatę ominąć. Ten, który najczęściej przewija się na internetowych forach to zawieranie umów z kablówkami „na dziadka”. Bo zgodnie z projektem ustawy z abonamentu zwolnione będą osoby, które ukończyły 75. rok życia, są bezrobotne lub posiadają prawo do świadczenia przedemerytalnego. Co ciekawe sami dostawcy płatnych telewizji przewidują duże zainteresowanie ich ofertą seniorów i przygotowują nowe pakiety właśnie dla osób powyżej 75 roku życia. Najtańsze kosztują niecałe 20 złotych. Atrakcyjna cena wynika także z faktu, że dostawcy boją się masowej utraty klientów, którzy zrezygnują z kablówki i przejdą na bezpłatną telewizję cyfrową. To też jeden ze sposobów, by opłat uniknąć, bo jeśli operator nie ma naszych danych, nie ma obaw o kontrole.
Na własne ryzyko
Co bardziej odważni proponują też wprost: nawet jeśli mamy kablówkę, a nasze dane trafią na Pocztę Polską wystarczy skłamać, że nie ma się telewizora. Dlaczego? Nowelizacja ustawy wprowadza, jak określają prawnicy, „domniemanie, że osoba, która ma umowę o dostarczanie telewizji, ma także odbiornik telewizyjny”. To jednak zawsze można obalić, jeżeli udowodni się, że samego odbiornika w domu nie ma. Jak? Internauci sugerują, by składać na poczcie oświadczenia, że nie ma się telewizora, a umowa z kablówką została podpisana, bo ta oferowała w pakiecie tani Internet lub telefon stacjonarny. Trzeba jednak pamiętać, że takie sytuacje nie są jednoznaczne w interpretacji i mogą skończyć się w sądzie.
Co zatem zrobić, by społeczeństwo samo chciało płacić za publiczne media? Eksperci radzą, że opłata powinna być naprawdę symboliczna, na przykład pięć złotych, a oferta atrakcyjna.
- Opłata za korzystanie z telewizji i radia publicznego powinna mieć charakter powszechny, ale aby przekonać do tego rozwiązania społeczeństwo, należałoby realnie odpolitycznić nadawców publicznych. Tymczasem kolejne ugrupowania rządzące robią wręcz odwrotnie - mówi Iwona Leonowicz-Bukała z Katedry Mediów, Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Wyższej Szkoły Inżynierii i Zdrowia w Warszawie. - Mają też nieco racji użytkownicy kablówek. Oni domagają się, aby to dostawca telewizji rozliczał się z nadawcą publicznym, tak jak rozlicza się z prywatnymi stacjami. I jest to argument trafiony.
Zobacz także: Kongres PiS w Przysusze
Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?