Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jerzy Trela był kolejnym gościem spotkań z cyklu "Wieczory z gwiazdą" w radomskiej Elektrowni

Barbara Koś
Jerzy Trela opowiadał w Elektrowni o swojej karierze aktorskiej.
Jerzy Trela opowiadał w Elektrowni o swojej karierze aktorskiej. Joanna Gołąbek
Mazowieckie Centrum Sztuki Współczesnej Elektrownia przy ulicy Kopernika 1 w Radomiu zaprosiło w sobotę, 29 lutego, na kolejne spotkanie z cyklu „Wieczory z gwiazdą”. Tym razem bohaterem był aktor teatralny, telewizyjny i filmowy, Jerzy Trela.

Jak zwykle na spotkanie przyszło bardzo wielu zainteresowanych, którzy zaraz po powitaniu wszystkich przez Włodzimierza Pujanka, dyrektora Elektrowni, przywitali brawami znanego aktora.

Ten znakomity aktor jest na stałe związany z Krakowem. I właśnie od Krakowa prowadzący wieczór Włodzimierz Izban, zaczął rozmowę z gościem:czym jest Kraków w pana życiu? Czy jest pan związany z tym miastem od dziecka?

Początki kariery

- Od dziecka to nie – powiedział Jerzy Trela. - Urodziłem się i wychowałem w powiecie wadowickim. Ale już jako uczeń szkoły podstawowej w Wadowicach, jeździłem z klasą na wycieczki do Krakowa. To było niezwykłe…Trzeba było wstać o 4 rano, żeby zdążyć na autobus… Potem cały dzień prowadzano nas po Krakowie, po muzeach i innych miejscach, potem był obiad i szliśmy do Teatru Słowackiego. No i kiedy już po raz pierwszy usiedliśmy na dłużej w miękkich fotelach, zapadaliśmy natychmiast w sen. I kiedy właśnie przysnąłem gdy zbudził mnie wielki krzyk ze sceny. Otwieram oczy a tu na scenie jakiś wielki mężczyzna woła coś mocnym głosem… Był to Eugeniusz Fulde, mój przyszły dziekan w szkole teatralnej, a sztuka nazywała się „Samotny biały żagiel…”

Jak trafił do szkoły aktorskiej? Nie od razu. Ukończył najpierw liceum plastyczne w Krakowie i ze względów finansowych rozpoczął pracę. Gdzie? Na scenie. Najpierw w Teatrze Lalek w Nowej Hucie, potem w krakowskim Teatrze Groteska.

Chciał zdawać na studia na ASP. Ale najpierw były egzaminy do szkoły teatralnej.
-Pomyślałem, że spróbuję najpierw do szkoły - opowiadał Jerzy Trela.

Tak, ale trzeba było przygotować osiem utworów. On miał tylko cztery. Prezentując je przed komisja cały czas miał świadomość tego braku.

- I mówię wreszcie ten czwarty - to był „Sokrates tańczący” Tuwima i wiem, że to koniec, bo komisja czekać będzie na piąty - mówił Trela. - Nagle słyszę wielki głos Zofii Jaroszewskiej, to była wielka aktorka "A dajcie wy mu wreszcie spokój!". Przerwałem recytację, wyszedłem. Załamany. Na drugi dzień sprawdzam z bólem listy przyjętych… A tu… jestem na drugim miejscu! Nie mogłem być na pierwszym, bo na pierwszym był Leszek Teleszyński, śliczny, taki amant… No to już nie mogłem być pierwszy.

I tak z humorem ale jednocześnie z widoczna miłością do teatru, opowiadał gość swoje teatralno- telewizyjne i filmowe dzieje.

Film i teatr

- Film mi jakoś nie pasował. Ale teatr, teatr telewizji, tak - przyznał Jerzy Trela.

Efekt? 50 lat na scenie, blisko setka ról filmowych, sto pięćdziesiąt w Teatrze Telewizji, setka kreacji teatralnych, 40 prestiżowych nagród i wyróżnień oraz większość życia poświęcona aktorstwu. Trudno w godzinnym spotkaniu powrócić do wszystkich ról, reżyserów, anegdot...

Współtwórca Krakowskiego Teatru Scena STU, aktor w Teatrze Rozmaitości i Starym Teatrze jest twórcą wybitnych kreacji aktorskich między innymi w „Dziadach” czy „Wyzwoleniu”. Współpracował z większością polskich reżyserów teatralnych będąc ulubionym aktorem Konrada Swinarskiego, Jerzego Jarockiego, Jerzego Grzegorzewskiego i Kazimierza Kutza. Odgrywał również role dla Wajdy i Lupy, a także Piotra Cieplaka i Pawła Miśkiewicza. Znane są jego kreacje u Morgensterna, Passendorfera, Hoffmana, Różewicza, Kieślowskiego, Falka, Holland, Bajona, Glińskiego, Piwowarskiego i wielu innych.

Grał z Anną Polony, Anną Dymną, Jerzym Stuhrem, Jerzym Radziwiłowiczem, Krzysztofem Globiszem. Występował w spektaklach telewizyjnych z wybitnymi aktorami: Gustawem Holoubkiem i Tadeuszem Łomnickim.

Właśnie z Łomnickim zagrał we wspaniałej sztuce "Stalin", spektaklu Teatru Telewizji w reżyserii Kazimierza Kutza, na podstawie sztuki chilijskiego pisarza Gastona Salvatore. Jerzy Trela jako Józef Stalin i Tadeusz Łomnicki jako Icyk Sager byli rewelacyjni.

- Ale ja strasznie bałem się Łomnickiego - opowiadał Trela. - Przestałem jeść... Przynosił mi kanapki. No, jedzże wreszcie! Namawiał Taki wielki aktor... Tylko potem okazało się, że i on mnie też się bał.

Przez długie lata filmowej kariery wystąpił na planie niemal z całą formacją aktorstwa polskiego. Trudno byłoby wymienić, z kim nie grał.

Jerzy Trela od wielu lat uczy aktorskiego rzemiosła studentów PWST w Krakowie, w latach 1984–1990 wielce się zasłużył uczelni jako jej rektor.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Jerzy Trela był kolejnym gościem spotkań z cyklu "Wieczory z gwiazdą" w radomskiej Elektrowni - Echo Dnia Radomskie

Wróć na radom.naszemiasto.pl Nasze Miasto