Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Radom, Warka. Będzie protest w Biedronkach. Walka o pensje i przestrzeganie Kodeksu Pracy

jp
Większej ilości etatów w sklepach, wyższych płac i przestrzegania przez pracodawcę Kodeksu Pracy - domagają się związki zawodowe działające w marketach Biedronka. 2 maja w sklepach sieci, w tym w Radomiu i Warce odbędzie się nietypowy protest.

Protest ma polegać na tym, że pracownicy na swoich ubraniach roboczych umieszczą specjalne plakietki, będą rozdawać klientom ulotki informacyjne, a także zamierzają skrupulatnie korzystać ze swoich praw gwarantowanych w Kodeksie Pracy i przepisach bhp.

Pracownicy mają między innymi skorzystać z 15-minutowej przerwy w pracy, bez względu na to, jakie zdanie będą mieli w tej sprawie ich przełożeni. - Jedna osoba nie będzie pracować za dwóch, jak to się zdarza coraz częściej, ale sami za siebie. Nie będzie przyśpieszonego tempa pracy, tylko normalne. Zdarza się, że ludzie nie korzystają z przerwy, bo nie zdążą wykonać swoich obowiązków i zaraz dostaną za to naganę. To nie będzie strajk włoski tylko próba powroty do normalności - mówi Piotr Adamczak, przewodniczący komisji Solidarności w Jeronimo Martins, która skupia też pracowników zatrudnionych w sklepach Biedronki w regionie radomskim.

Wyjaśnia, że płaca w Biedronce nie jest konkurencyjna do tego co oferują inne sieci, w związku z tym coraz więcej ludzi zwalnia się, wybierając pracę w innych sklepach. W miejsce zwalniających się ludzi, nie zatrudnia się nowych pracowników, tylko obowiązkami nieobecnych obarcza się tych, którzy pozostali. Pracownicy domagają się też przywrócenia istniejących wcześniej w sieci przywilejów, takich jak dodatek stażowy za pracę ponad 5 i 10 lat w sieci, a także zmiany systemu premiowania pracowników. Są też postulaty płacowe. Pracownicy domagają się najniższej pensji netto bez dodatków w wysokości dwóch tysięcy złotych netto dla kasjerów, trzech dla zastępcy kierownika i czterech tysięcy złotych dla osoby zajmującej funkcję kierownika.

- W Biedronce, w której kiedyś pracowałem było 18 etatów, teraz jest 15, a obroty tego sklepu wzrosły. Ktoś musi wykonać pracę za trzy nieobecne osoby. Kiedyś do pracy przyjmowano pracownika do jednego konkretnego sklepu, teraz zdarza się, że ludzie są przerzucani w razie braków kadrowych ze sklepu do sklepu. To też dobrze nie wpływa na układy w pracy - mówi Sławomir Kamiński z Warki, wiceprzewodniczący Zakładowej Komisji Solidarności w Jeronimo Martins.

Czy w największej sieci handlu detalicznego w Polsce może dojść do strajku, który sparaliżuje firmę? - 2 maja będzie protest, który był zasugerowany przez pracowników, a nie związki zawodowe. Jako związkowcy mamy jednak w takich sprawach wspierać załogę. Na razie nie ma mowy o ostrzejszych formach protestu - mówi Sławomir Kamiński. Jego zdaniem oczekiwań załóg Biedronek nie spełniły podwyżki płac ogłoszone przez władze firmy. - Podniesiono na przykład dodatek absencyjny dla osób, które nie korzystają ze zwolnień lekarskich. Ale przecież w naszej branży pracuje sporo kobiet, które mogą borykać się z problemami zdrowotnymi swoich dzieci. Nie można pogodzić się z sytuacją, że ludzie chorzy przychodzą do pracy, bo nie chcą stracić znacznej części wynagrodzenia - mówi Sławomir Kamiński.

A teraz zobacz: Kiedy Polacy będą zarabiać więcej? (Dzień Dobry TVN/x-news)

[podobne][zaj_kat]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maturzyści zakończyli rok szkolny. Czekają na nich egzaminy maturalne

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radom.naszemiasto.pl Nasze Miasto